F: Gee?
G: Tak, Frank?
F: Wracaj z tej trasy, tęsknię za Tobą.
G: Przecież wiesz, że jeszcze tylko 2 tygodnie i wracam... Prosto do ciebie.
F: Dwa tygodnie to dużo. Może przyjadę na jakiś Twój koncert?
G: Hm... całkiem niezły pomysł.
G: Marzy mi się wspólna trasa, wspólna garderoba, którą można zamknąć na klucz.
G: Prywatność jest ważna, bardzo ważna.
F: A później zrobilibyśmy to w hotelowym łóżku, jak za starych czasów...
F: Najbliżej mam chyba do NY za kilka dni, co nie?
G: Yhm, ale to o te kilka dni za dużo... Nie wytrzymam tyle.
F: Gdzie grasz jutro?
G: Nashville.
G: A co myślisz, że mógłbyś... mnie odwiedzić?
F: Chciałbym.
G: Co robisz mój drogi? Bo wiesz...
F: Leżę.
F: Leżę sam w naszym łóżku.
G: Mam ochotę się położyć obok ciebie.
F: Też bym tego chciał.
F: Przyjadę jutro...
G: Wiem, że to zrobisz, ale wiesz Frank...
G: Czasem jedna myśl wystarczy, by wykreować szereg innych
F: Na przykład jakich?
G: A ty jesteś sprawcą jednego z właśnie takich łańcuszków; obrazów, z dźwiękiem i masą przyjemnych odczuć.
G: Pamiętam jak ostatni raz mnie dotykałeś?
G: Smyrałeś mnie delikatnie opuszkami palców po plecach, jednak to był dopiero początek...
G: Pamiętasz co było dalej?
F: Zawsze tak robię, by Cię rozluźnić... Później było już nieco inaczej.
F: Ale chciałbym to powtórzyć teraz, a nie rozpamiętywać, jak to było ostatnio.
G: Czyżbyś mi składał propozycję nie do odrzucenia?
G: Myślisz, że moglibyśmy się spotkać już dzisiaj?
F: A gdzie jesteś?
G: Trenton.
F: Cholera...
G: Co się stało Franklinie?
F: Kusisz, bym przyjechał.
G: A żebyś wiedział.
G: Za ile będziesz?
F: Postaram się jak najszybciej...
Frank szybko spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadł na swój motor. Nie interesowało go już to, że rano miał umówione spotkanie, teraz ważne było jedynie to, by znaleźć się przy Gerardzie.
Way wiedział, że Iero przyjedzie, czuł to... więc nawet nie czekał na SMS potwierdzający, tylko od razu zaczął myśleć o spotkaniu z nim. W sumie to chyba powinien przygotować dla niego coś specjalnego jako wzorowy gospodarz. Jego myśli zaczęły podążać w bardzo przyjemnym kierunku, a przez jego ciało przeszedł dreszcz. Gerard opanuj się! - krzyknął do siebie w myślach. Wstał szybko z łóżka i wciągnął na tyłek spodnie. Zarzucił na siebie kurtkę i opuścił hotelowy pokój. Musiał skoczyć do sklepu, po kilka rzeczy...
Zajęło mu to tyle czasu, że Frank zdążył już podjechać pod jego hotel. Zaparkował na jednym z miejsc postojowych i udał się do recepcji, dzwoniąc do Gerarda, by do niego zszedł, bo obsługa nie mogła mu udzielić informacji o tym, w którym pokoju się zatrzymał.
-Skandal - warknął pod nosem.
Gerard przyszedł po niego i zaprowadził do wynajmowanego przez siebie pokoju. Gdy tylko znaleźli się w pomieszczeniu, a drzwi zostały zamknięte na klucz, Gerard rzucił się na Franka, łącząc ich usta w parzącym pocałunku.
- Tęskniłem - wyszeptał - Tak bardzo tęskniłem...
- Ja za tobą bardziej - szepnął i od razu wsunął dłonie pod jego koszulkę. Tak długo się nie widzieli, że nawet palce mu się lekko trzęsły, gdy dotykał skóry Gerarda. Frank ochoczo oddawał pocałunek, z czasem stający się agresywniejszy. Way jednym szybkim ruchem ściągnął z Iero kurtkę i t-shirt, po czym przeniósł dłonie na klamrę paska jego spodni. Spojrzał mu w oczy, obdarzając grzesznym uśmieszkiem. Jednym zwinnym ruchem uporał się z mechanizmem.
-Gee... - szepnął Frank i pocałował go mocno w szyję, zostawiając na niej malinkę. Nie obchodziło go to, że Way będzie musiał się z niej tłumaczyć po jutrzejszym koncercie. Wsunął dłonie pod materiał spodni i bokserek, po czym mocno ścisnął jego pośladki. Gerard zamruczał i zaczął popychać Franka w kierunku sporej wielkości łóżka.
Uwielbiał spotkania towarzyskie z Iero, ten gość nie dość, że był inteligentnym i bardzo elastycznym rozmówcą, to na dodatek jeszcze najwspanialszym w świecie kochankiem. Gerard niejednokrotnie zastanawiał się jak to jest możliwe by jego najlepszy kumpel tak zmieniał się jeśli w grę wchodził seks - wtedy z miłego i zabawnego człowieczka o chłopięcej urodzie, stawał się demonem z ostatnich kręgów piekielnych, dominującym i nieznoszącym słowa sprzeciwu. I prawdę powiedziawszy, ubóstwiał w nim tą rozbieżność.
Iero pogryzł i polizał całą jego szyję, oraz skórę przy obojczykach. Smak Gerarda był dla niego jak narkotyk, którego nie mógł zażywać przez zbyt długi czas. Kiedy wreszcie dotarli do łóżka, Frank pchnął Waya na nie i zabrał się za odpinanie spodni chłopaka. Zsunął je w dół, po czym zaczął obsypywać pocałunkami jego stopy, łydki, a następnie uda i wyższe rejony. Popieścił językiem jądra Gerarda, a później szybko pochłonął całego członka. Gerd jęknął cicho i odchylił głowę w tył, układając usta w kształt liter O. To co wyprawiał Iero było nieziemskie; wargi, miękkie usta, teraz tak cudownie opięte na jego męskości. Zacisnął dłonie na pościeli, gdy brunet wprawił język w ruch. Frank, wykorzystując to, że Gerard miał otwartą buzię, wsunął do niej trzy palce, dając chłopakowi tym samym znak, by je nawilżył. Drugą ręką złapał znów za jego tyłek i mocno ścisnął. Myślał, że sam zaraz dojdzie, od tych wszystkich pieszczot, które mu sprawiał. Gerard zmoczył obficie palce Iero, jednak z nadmiaru wrażeń, lekko zacisnął na nich szczęki, pozostawiając na nich ślad swojego uzębienia. Miał dziwne przeczucie, że mu się za ten wybryk oberwie...
Frank uśmiechnął się zadziornie, wyciągnął dłoń i klepnął go, dość mocno, w policzek. Szybko zsunął ją na jego pośladki i wsunął od razu wszystkie palce, natychmiast nimi poruszając.
Gee krzyknął głośno - Iero wcale nie był delikatny, choć prawdę powiedziawszy nie sądził żeby się taki okazał po jego małym wybryku. Mimo nieprzyjemnego pieczenia, Way już nie mógł się doczekać chwili, w której to brunet w niego wejdzie - był już naprawdę zniecierpliwiony. Frank wyciągnął palce i podciągnął się do góry, kładąc nogi chłopaka na udach i przybliżając się do niego tak, by móc go pocałować.
-Zachciało ci się, kurwa, trasy... - wysyczał i wszedł w niego szybko i agresywnie, od razu się poruszając. Gerard jak zawsze przyjemnie się na nim zaciskał. Ciało Gee wygięło się w łuk, a on sam przejechał paznokciami po plecach Iero, zostawiając po sobie długie czerwone ślady. Frank sam był sobie jednak winien, gdyby był delikatniejszy nie doszłoby do tego. Jednak nawet o tym nie myślał. Poruszał się szybko, w dobrze sobie znanym kierunku, bez przerwy uderzając w prostatę. Schylił się, by pocałować kochanka, aż zabrakło mu tchu. Ułożył ręce po dwóch stronach głowy Gee i oparł czoło o jego. Gerard, gdy poczuł ciepły oddech Franka na twarzy, chylił nieznacznie powieki. Trwało to jednak nie dłużej niż kilka sekund, gdyż męskość kochanka pieszcząca jego wrażliwy, tak bardzo wrażliwy punkt wewnątrz niego, zmusiła go do ponownego zamknięcia oczu. Zdążył jednak w tym jakże krótkim czasie, zapamiętać wyraz twarzy Iero: malowało się na niej coś na kształt skupienia, marszczył uroczo czoło, a jego usta były lekko rozchylone. Przy tym na przemian jęczał, sapał i stękał. Obraz, który zapamiętał Gerard w połączeniu z dźwiękami, wydobywającymi się z gardła bruneta sprawiały, że Gee był na skraju. I na dodatek członek Iero wewnątrz niego...
- Gee, dojdź dla mnie - sapnął Frank i zaczął poruszać się jeszcze szybciej. Już ledwo co sam się powstrzymywał, ale chciał, by to Way był pierwszy. Opadł na niego i ostatkiem sił wpił mu się w usta. Choć pocałunek musiał być często przerywany, był to jeden z najbardziej namiętnych w ich wspólnej historii. Gerard już ledwo panował nad swoim ciałem. Wiedział, że już zbliża się do finału. Żarliwie oddał pocałunek, mimo że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to tylko przyśpieszy jego orgazm. A on nadchodził, był coraz bliżej... Way wydał z siebie zduszony przez miękkie wargi Iero okrzyk i doszedł, plamiąc białą cieczą rękę kochanka.
- Taak - zamruczał Iero i po kilku kolejnych pchnięciach spuścił się obficie w jego wnętrzu. Przyłożył swoją dłoń do ust i na oczach Gerarda zaczął zlizywać z niej jego spermę, uśmiechając się zadziornie, choć z trudem przychodziła mu jakakolwiek czynność.
- Wykończyłeś mnie - jęknął i wysunął się z chłopaka, po czym opadł na łóżko tuż obok niego.
Way spojrzał na nagie i pokryte potem ciało Frank. To on doprowadził go takiego stanu i to dzięki niemu osiągnął szczyt - na tę myśl, kąciki jego ust uniosły się lekko w górę. Sięgnął ręką w kierunku Iero i potarł delikatnie kciukiem jego policzek.
- Kocham cię, wiesz? - zapytał, unosząc nieznacznie brwi. Po tych słowach przysunął się bliżej i objął go ramieniem. Lubił czuć go blisko siebie.
- Ja ciebie mocniej - szepnął i go pocałował. Ułożył się na jego piersi i szeroko uśmiechnął; było mu z nim naprawdę dobrze i wiedział, że chciałby z nim spędzić całą resztę życia.
Awwww *.* Boże... Cudowne <3 asdfgh och Frankie... Och Gerard. Takie słodkie to było <33
OdpowiedzUsuń