poniedziałek, 15 grudnia 2014

Wycieczka po fajki

Cześć i czołem, kluski z rosołem! Dawno nas tu nie było i w sumie nie wiem kiedy sytuacja się zmieni, ale dzisiaj na własną rękę, z czeluści naszych rozmów, wygrzebałam takiego oto shota ^^ Mam nadzieję, że Fun nie będzie zła za jego publikację, a nawet jeśli... To czego się nie robi dla czytelników. Miłej lektury życzę!  


Gerard leżał na kanapie w hotelowym pokoju, który wynajmował razem z resztą chłopaków. Na koncercie, który dali dzisiejszego wieczoru, spisali się świetnie. Publiczność szalała i choć znalazło się parę fanek, których piski dosłownie ich ogłuszały, to Way samego występu na scenie nie zamieniłby na nic innego. No chyba, że w grę wchodziły papierosy - a te właśnie mu się skończyły. Gerry wywrócił oczami i westchnął zrezygnowany. Odkąd odstawił alkohol, nikotyna była jego jednym uzależnieniem, no może poza kawą, dobra nieważne... Czarnowłosy po prostu musiał zapalić, to był jego po koncertowy zwyczaj i choćby musiał jechać po te pieprzone fajki na drugi koniec miasta, nie zamierzał z niego rezygnować. 

- Wychodzę! - krzyknął do chłopaków, podnosząc ciało z kanapy - Jadę do sklepu, przywieść wam coś?
 

- Nie - odkrzyknął Frank i poszedł szybko do łazienki. Przemył jedynie twarz i odczekał kilka minut aż Way opuści pokój. Użył jeszcze raz perfum i wrócił do chłopaków, by oznajmić im, że wychodzi. Mikey chciał pójść z nim, lecz szybko go spławił. Powiedział, że chce być sam, choć jego plany były zupełnie inne...
 

- Cześć przystojniaku, zabawimy się? - mruknął do ucha Gerardowi, podchodząc do niego niezauważalnie i od razu kładąc dłoń na jego tyłku.

Way spiął się na całym ciele, po czym odwrócił się i stanął twarzą w twarz z brunetem. Zmierzył go swoim badawczym spojrzeniem.
 

- Jadę tylko po fajki - powiedział, choć miał przeczucie, że nie uwolni się szybko od tego kurdupla. Ruszył w stronę vana i zajął miejsce kierowcy. Zanim się obejrzał, Frank już siedział na fotelu od strony pasażera.
 

- Mógłbyś mnie zabrać na romantyczną przejażdżkę - westchnął ostentacyjnie Iero i przejechał palcem w górę po jego udzie, a następnie trącił niby niechcący jego członka.
 

- Nie wiem czy przejażdżkę do sklepu można uznać za romantyczną Frankie - mruknął i odpalił silnik.
 

Przez dłuższą chwilę jechali w milczeniu. Way starał się ignorować fakt, że brunet co jakiś czas, niby przypadkiem, się o niego ocierał. A to wcale nie było takie proste. Na dodatek sposób w jaki Iero przygryzał dolna wargę... Czarnowłosy miał poważne problemy ze skupieniem się na drodze.
 

- A może zboczymy na chwilę z drogi, co ty na to? - powiedział i przyłożył dłoń do jego przyrodzenia, ściskając je przez spodnie chłopaka.

Oczy Way'a otworzyły się szeroko, a jego noga nadepnęła gwałtownie na hamulec. Zjechał na pobocze i niewiele myśląc, wplótł palce we włosy Frank, przyciągnął go do siebie i złączył ich usta w zachłannym pocałunku.
 

Przecież człowiek nie może się opierać pokusie w nieskończoność, czyż nie?

Frank uśmiechnął się szeroko i od razu wpakował mu się na kolana, tyłkiem przypadkiem uruchamiając klakson. Zaśmiał się wesoło i ściągnął koszulkę Gerarda, po czym znów wpił się w jego usta, tym razem jakby z podwójną mocą. Czarnowłosy zassał się na wardze niższego. Dłonie od razu wsunął pod jego koszulkę i zaczął nimi błądzić po gładkiej skórze jego pleców; co jakiś czas przejeżdżał po niej paznokciami, zostawiając czerwone ślady.

- Ach Gerard... - jęknął Frank i odsunął się na chwilę, by odpiąć jego spodnie. Śmiało przedostał dłonie pod materiał bielizny i zaczął go mocno pieścić.

Way położył głowę na ramieniu bruneta. A pod wpływem przyjemności, jakiej ten mu dostarczył, przygryzł skórę na jego obojczyku. Chwycił dłońmi skrawek jego t-shirt'u i ściągnął go jednym, szybkim ruchem. Dotknął placami jego sutków, podrażnił je, a następnie chwycił i lekko pociągnął.

- Ej! - krzyknął Frank i z całej siły ścisnął jego penisa. Drugą dłonią podciągnął mu twarz do góry i zachłannie go pocałował. Następnie zjechał na szyję i przejechał po niej całej swoimi ustami.

Gerard odchylił głowę w tył, a z jego gardła wydobył się stłumiony okrzyk. Odpiął pasek spodni Franka i ściągnął je z jego tyłka razem z bokserkami. Męskość bruneta stała już na baczność; tak bardzo twarda, tak bardzo spragniona jego dotyku. Way zrzucił jednak Franka ze swoich kolan, popychając go na przerwę miedzy siedzeniami.
 

- Do tyłu - wysapał.

Iero poczłapał tam, z trudem przeciskając się przez siedzenia. Kiedy wylądował przyciągnął do siebie Gerarda, tym razem ładując go na swoje kolana. Włożył mu do buzi trzy palce, a drugą ręką ściskał już jego pośladek.
 

- Śliń Gee, bądź dobrym chłopcem... - zamruczał.

Gerard posłusznie wykonał polecenie, a jego dłoń wróciła do pieszczenia przyrodzenia Iero.

- Och taaak - wycharczał, a po kilku minutach wyjął palce i zaczął je powoli zagłębiać w Gerardzie, jeden po drugim. Całował go przy tym zachłannie i przysuwał do siebie. Way starał się rozluźnić i poddać działaniom bruneta. Chciał go w sobie poczuć. Boże, jak on bardzo tego pragnął!
 

- Frank - wymruczał prosto w jego rozchylone wargi - Wejdź już we mnie, proszę..

- Sam to zrób kochanie - zamruczał mu do ucha i zsunął się w dół, kładąc obie dłonie na pośladkach Gerarda.

Czarnowłosy uniósł się lekko w górę, chwycił penisa partnera u nasady i zaczął go powoli, powolutku w siebie wkładać. Chciał w ten sposób zdenerwować Franka, miał się zniecierpliwić..​.
Iero jednak nie zamierzał czekać i sam uniósł biodra ku górze. Jęknął przeciągle i ścisnął mocno jego tyłek.
 

- Dopiero teraz- szepnął i wysunął się z powrotem.

Gerard zaczął się podnosić i opadać, wychodząc brunetowi naprzeciw. Skamlał przy tym zbereźnie, a jedna z jego dłoni powędrowała w stronę jego męskości i zaczęła ją pieścić.

- O Boże tak Gee, rób sobie dobrze - wysapał Frank i wbił spojrzenie w to co robił. Podniecał go do granic możliwości i czuł, że powoli zbliża się do szczytu. - Gee, ja zaraz... a nie mam gumki.

Gerard zupełnie zignorował bruneta, był w więzieniu rozkoszy i naprawdę nie miał zamiaru z niego uciekać.
 

- Frank, Frankie... - powtarzał jego imię jak mantę, jęcząc, wzdychając i sapiąc głośno.
Sam był na granicy. Było dobrze, tak bardzo dobrze!!!

-Gee!-krzyknął przeciągle Iero i doszedł, zalewając wnętrze bruneta swoją spermą.
To samo uczynił Gerard. Przez chwilę normował oddech, po czym cmoknął czule Franka w policzek.
 

- Masz fajki? - zapytał Iero.

- Przecież poszedłem za tobą, by sobie też kupić- westchnął Iero i pocałował go w usta.

- To jedziemy na stację - stwierdził Way, siadając znów na miejscu kierowcy.

- Teraz już dam ci spokój, ale będziemy jeszcze wracać...

3 komentarze:

  1. *.* huehuehue lubię jak tak kończą się wypady do sklepu xD
    Zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Fenomen.
    Czekam na więcej i weny Ci kochana życzę.
    Już nie mogę się doczekać. :3
    Zapraszam też do siebie.
    http://zanim-uratuja-ma-nedzna-dusze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Awh *-*
    Ten blog jest cudowny
    Ten shot jest cudowny
    Ogólnie Frerard jest cudowny
    Czekam na kolejne części opowiadania Xo

    OdpowiedzUsuń