Gerard
leżał na kanapie w hotelowym pokoju, który wynajmował razem z resztą chłopaków.
Na koncercie, który dali dzisiejszego wieczoru, spisali się świetnie.
Publiczność szalała i choć znalazło się parę fanek, których piski dosłownie ich
ogłuszały, to Way samego występu na scenie nie zamieniłby na nic innego. No
chyba, że w grę wchodziły papierosy - a te właśnie mu się skończyły. Gerry
wywrócił oczami i westchnął zrezygnowany. Odkąd odstawił alkohol, nikotyna była
jego jednym uzależnieniem, no może poza kawą, dobra nieważne... Czarnowłosy po
prostu musiał zapalić, to był jego po koncertowy zwyczaj i choćby musiał jechać
po te pieprzone fajki na drugi koniec miasta, nie zamierzał z niego
rezygnować.
- Wychodzę! - krzyknął do chłopaków, podnosząc ciało z kanapy - Jadę do sklepu, przywieść wam coś?
- Nie - odkrzyknął Frank i poszedł szybko do łazienki. Przemył jedynie twarz i odczekał kilka minut aż Way opuści pokój. Użył jeszcze raz perfum i wrócił do chłopaków, by oznajmić im, że wychodzi. Mikey chciał pójść z nim, lecz szybko go spławił. Powiedział, że chce być sam, choć jego plany były zupełnie inne...
- Cześć przystojniaku, zabawimy się? - mruknął do ucha Gerardowi, podchodząc do niego niezauważalnie i od razu kładąc dłoń na jego tyłku.
Way
spiął się na całym ciele, po czym odwrócił się i stanął twarzą w twarz z
brunetem. Zmierzył go swoim badawczym spojrzeniem.
- Jadę tylko po fajki - powiedział, choć miał przeczucie, że nie uwolni się szybko od tego kurdupla. Ruszył w stronę vana i zajął miejsce kierowcy. Zanim się obejrzał, Frank już siedział na fotelu od strony pasażera.
- Mógłbyś mnie zabrać na romantyczną przejażdżkę - westchnął ostentacyjnie Iero i przejechał palcem w górę po jego udzie, a następnie trącił niby niechcący jego członka.
- Nie wiem czy przejażdżkę do sklepu można uznać za romantyczną Frankie - mruknął i odpalił silnik.
Przez dłuższą chwilę jechali w milczeniu. Way starał się ignorować fakt, że brunet co jakiś czas, niby przypadkiem, się o niego ocierał. A to wcale nie było takie proste. Na dodatek sposób w jaki Iero przygryzał dolna wargę... Czarnowłosy miał poważne problemy ze skupieniem się na drodze.
- A może zboczymy na chwilę z drogi, co ty na to? - powiedział i przyłożył dłoń do jego przyrodzenia, ściskając je przez spodnie chłopaka.
- Jadę tylko po fajki - powiedział, choć miał przeczucie, że nie uwolni się szybko od tego kurdupla. Ruszył w stronę vana i zajął miejsce kierowcy. Zanim się obejrzał, Frank już siedział na fotelu od strony pasażera.
- Mógłbyś mnie zabrać na romantyczną przejażdżkę - westchnął ostentacyjnie Iero i przejechał palcem w górę po jego udzie, a następnie trącił niby niechcący jego członka.
- Nie wiem czy przejażdżkę do sklepu można uznać za romantyczną Frankie - mruknął i odpalił silnik.
Przez dłuższą chwilę jechali w milczeniu. Way starał się ignorować fakt, że brunet co jakiś czas, niby przypadkiem, się o niego ocierał. A to wcale nie było takie proste. Na dodatek sposób w jaki Iero przygryzał dolna wargę... Czarnowłosy miał poważne problemy ze skupieniem się na drodze.
- A może zboczymy na chwilę z drogi, co ty na to? - powiedział i przyłożył dłoń do jego przyrodzenia, ściskając je przez spodnie chłopaka.
Oczy Way'a otworzyły się szeroko, a jego noga nadepnęła gwałtownie na hamulec. Zjechał na pobocze i niewiele myśląc, wplótł palce we włosy Frank, przyciągnął go do siebie i złączył ich usta w zachłannym pocałunku.
Przecież człowiek nie może się opierać pokusie w nieskończoność, czyż nie?
Frank uśmiechnął się szeroko i od razu wpakował mu się na kolana, tyłkiem przypadkiem uruchamiając klakson. Zaśmiał się wesoło i ściągnął koszulkę Gerarda, po czym znów wpił się w jego usta, tym razem jakby z podwójną mocą. Czarnowłosy zassał się na wardze niższego. Dłonie od razu wsunął pod jego koszulkę i zaczął nimi błądzić po gładkiej skórze jego pleców; co jakiś czas przejeżdżał po niej paznokciami, zostawiając czerwone ślady.
- Ach Gerard... - jęknął Frank i odsunął się na chwilę, by odpiąć jego spodnie. Śmiało przedostał dłonie pod materiał bielizny i zaczął go mocno pieścić.
Way położył głowę na ramieniu bruneta. A pod wpływem przyjemności, jakiej ten mu dostarczył, przygryzł skórę na jego obojczyku. Chwycił dłońmi skrawek jego t-shirt'u i ściągnął go jednym, szybkim ruchem. Dotknął placami jego sutków, podrażnił je, a następnie chwycił i lekko pociągnął.
- Ej! - krzyknął Frank i z całej siły ścisnął jego penisa. Drugą dłonią podciągnął mu twarz do góry i zachłannie go pocałował. Następnie zjechał na szyję i przejechał po niej całej swoimi ustami.
Gerard odchylił głowę w tył, a z jego gardła wydobył się stłumiony okrzyk. Odpiął pasek spodni Franka i ściągnął je z jego tyłka razem z bokserkami. Męskość bruneta stała już na baczność; tak bardzo twarda, tak bardzo spragniona jego dotyku. Way zrzucił jednak Franka ze swoich kolan, popychając go na przerwę miedzy siedzeniami.
- Do tyłu - wysapał.
Iero poczłapał tam, z trudem przeciskając się przez siedzenia. Kiedy wylądował przyciągnął do siebie Gerarda, tym razem ładując go na swoje kolana. Włożył mu do buzi trzy palce, a drugą ręką ściskał już jego pośladek.
- Śliń Gee, bądź dobrym chłopcem... - zamruczał.
Gerard posłusznie wykonał polecenie, a jego dłoń wróciła do pieszczenia przyrodzenia Iero.
- Och taaak - wycharczał, a po kilku minutach wyjął palce i zaczął je powoli zagłębiać w Gerardzie, jeden po drugim. Całował go przy tym zachłannie i przysuwał do siebie.
- Frank - wymruczał prosto w jego rozchylone wargi - Wejdź już we mnie, proszę..
- Sam to zrób kochanie - zamruczał mu do ucha i zsunął się w dół, kładąc obie dłonie na pośladkach Gerarda.
Czarnowłosy uniósł się lekko w górę, chwycił penisa partnera u nasady i zaczął go powoli, powolutku w siebie wkładać. Chciał w ten sposób zdenerwować Franka, miał się zniecierpliwić...
Iero
jednak nie zamierzał czekać i sam uniósł biodra ku górze. Jęknął przeciągle i
ścisnął mocno jego tyłek.
- Dopiero teraz- szepnął i wysunął się z powrotem.
- Dopiero teraz- szepnął i wysunął się z powrotem.
Gerard zaczął się podnosić i opadać, wychodząc brunetowi naprzeciw. Skamlał przy tym zbereźnie, a jedna z jego dłoni powędrowała w stronę jego męskości i zaczęła ją pieścić.
- O Boże tak Gee, rób sobie dobrze - wysapał Frank i wbił spojrzenie w to co robił. Podniecał go do granic możliwości i czuł, że powoli zbliża się do szczytu. - Gee, ja zaraz... a nie mam gumki.
Gerard zupełnie zignorował bruneta, był w więzieniu rozkoszy i naprawdę nie miał zamiaru z niego uciekać.
- Frank, Frankie... - powtarzał jego imię jak mantę, jęcząc, wzdychając i sapiąc głośno.
Sam był na granicy. Było dobrze, tak bardzo dobrze!!!
-Gee!-krzyknął przeciągle Iero i doszedł, zalewając wnętrze bruneta swoją spermą.
To
samo uczynił Gerard. Przez chwilę normował oddech, po czym cmoknął czule Franka
w policzek.
- Masz fajki? - zapytał Iero.
- Masz fajki? - zapytał Iero.
- Przecież poszedłem za tobą, by sobie też kupić- westchnął Iero i pocałował go w usta.
- To jedziemy na stację - stwierdził Way, siadając znów na miejscu kierowcy.
- Teraz
już dam ci spokój, ale będziemy jeszcze wracać...
*.* huehuehue lubię jak tak kończą się wypady do sklepu xD
OdpowiedzUsuńZajebiste <3
Wow! Fenomen.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i weny Ci kochana życzę.
Już nie mogę się doczekać. :3
Zapraszam też do siebie.
http://zanim-uratuja-ma-nedzna-dusze.blogspot.com/
Awh *-*
OdpowiedzUsuńTen blog jest cudowny
Ten shot jest cudowny
Ogólnie Frerard jest cudowny
Czekam na kolejne części opowiadania Xo