F: Gerard, żyjesz?
G: Żyję Frankie.
G: Choć chyba tylko dla Ciebie
F: Gee, to było takie słodkie...
F: Myślę, że jeśli powiesz mi jeszcze coś miłego, to zasłużysz na nagrodę.
G: Brakuje mi Twojego ciepła i zapachu... Twojej bliskości.
G: Żyję Frankie.
G: Choć chyba tylko dla Ciebie
F: Gee, to było takie słodkie...
F: Myślę, że jeśli powiesz mi jeszcze coś miłego, to zasłużysz na nagrodę.
G: Brakuje mi Twojego ciepła i zapachu... Twojej bliskości.
G: Tak dawno się nie kochaliśmy...
F: Ciepło, ciepło, coraz cieplej.
F: Chcę usłyszeć dwa słowa.
G: Tylko dwa?
G: Mogę mówić ich znacznie więcej...
G: Albo tylko Twoje imię, lecz na wiele różnych sposobów
F: Te konkretne dwa słowa. Tyle mi wystarczy, bo one znaczą naprawdę wiele.
F: Powiedz je Gee...
F: A nadrobimy długi czas, który spędziliśmy osobno. Czas zmarnowany.
G: Pragnę Cię?
G: Kocham Cię?
G: Jestem Twój.
F: Wystarczyłoby kocham cię, ale skoro tak się postarałeś...
F: Czas na nagrodę.
G: Czekam Frankie.
F: Wyjrzyj przez okno.
F: Już czekam.
G: To chodź tu do mnie.
Frank wywrócił oczami i uśmiechnął się grzesznie. Cóż za niecierpliwe zwierzę z tego Gerarda. Chociaż z drugiej strony romantyczna kolacja przy świecach mogła jeszcze poczekać. Mają przecież dla siebie cały wieczór i noc... Wysiadł z samochodu i szybkim krokiem ruszył w stronę domu Waya. Już miał zapukać, gdy nagle drzwi otworzyły się na oścież. Czarnowłosy szybko wciągnął go do środka, od razu atakując jego usta namiętnymi pocałunkami. Zatrzasnął nogą drzwi i zabrał się za rozbieranie chłopaka.
F: Ciepło, ciepło, coraz cieplej.
F: Chcę usłyszeć dwa słowa.
G: Tylko dwa?
G: Mogę mówić ich znacznie więcej...
G: Albo tylko Twoje imię, lecz na wiele różnych sposobów
F: Te konkretne dwa słowa. Tyle mi wystarczy, bo one znaczą naprawdę wiele.
F: Powiedz je Gee...
F: A nadrobimy długi czas, który spędziliśmy osobno. Czas zmarnowany.
G: Pragnę Cię?
G: Kocham Cię?
G: Jestem Twój.
F: Wystarczyłoby kocham cię, ale skoro tak się postarałeś...
F: Czas na nagrodę.
G: Czekam Frankie.
F: Wyjrzyj przez okno.
F: Już czekam.
G: To chodź tu do mnie.
Frank wywrócił oczami i uśmiechnął się grzesznie. Cóż za niecierpliwe zwierzę z tego Gerarda. Chociaż z drugiej strony romantyczna kolacja przy świecach mogła jeszcze poczekać. Mają przecież dla siebie cały wieczór i noc... Wysiadł z samochodu i szybkim krokiem ruszył w stronę domu Waya. Już miał zapukać, gdy nagle drzwi otworzyły się na oścież. Czarnowłosy szybko wciągnął go do środka, od razu atakując jego usta namiętnymi pocałunkami. Zatrzasnął nogą drzwi i zabrał się za rozbieranie chłopaka.
- Nigdy.. więcej.. tak długiej... przerwy - wycharczał między pocałunkami.
Frank zaśmiał się krótko. Naparł na niego całym ciałem i przycisnął do dość wysokiej szafki na buty, która stała w przedpokoju. Odwzajemniał pieszczoty. W pewnym momencie wsunął dłonie pod jego koszulkę. Podrażnił sutki i ściągnął okrycie z Gerarda.
- Ach, Frankie - jęknął i przejechał paznokciami po jego plecach. Odchylił głowę do tyłu, a oddech momentalnie mu przyspieszył.
Frank polizał skórę na jego szyi, a później przygryzł lekko tą w okolicy prawego obojczyka. Zaczął przenosić się niżej. Zatoczył kilka kółek swoim narządem smaku wokół sutków Gerarda, a następnie powodził nosem po granicy, jaką wytyczały jego spodnie. Wiedział, że Way jest zniecierpliwiony. Postanowił jednak, że nie da mu od razu tego, czego pragnie i wrócił do pieszczenia jego warg. Ten od razu złapał go za rękę i poprowadził do sypialni, gdzie pchnął na łóżko, po czym usiadł na nim okrakiem. Szybko pozbył się jego koszulki i zaczął palcami pieścić sutki, schylając się w tym samym czasie i znów atakując usta. Frank po chwili intensywnych pieszczot, przewrócił ich tak, że tym razem to on był na górze. Położył się na nim, a następnie uniósł się lekko na przedramionach i zaczął rozpinać pasek jego spodni, a następnie zajął się guzikiem i suwakiem.
- Mmm Frankie... - zamruczał Gee i pewnie wsunął rękę pod jego spodnie i bokserki. Uśmiechnął się, czując, że chłopak jest już na niego gotowy, lecz i tak zaczął powoli jeździć palcami po jego członku.
Iero zamruczał cicho i kazał Gerardowi unieść biodra, tak by mógł ściągnąć z niego spodnie. Gdy już to zrobił, pozbawił go również bokserek i usiadł na jego brzuchu tak, by jego tyłek stykał się z penisem Waya.
Frank zaśmiał się krótko. Naparł na niego całym ciałem i przycisnął do dość wysokiej szafki na buty, która stała w przedpokoju. Odwzajemniał pieszczoty. W pewnym momencie wsunął dłonie pod jego koszulkę. Podrażnił sutki i ściągnął okrycie z Gerarda.
- Ach, Frankie - jęknął i przejechał paznokciami po jego plecach. Odchylił głowę do tyłu, a oddech momentalnie mu przyspieszył.
Frank polizał skórę na jego szyi, a później przygryzł lekko tą w okolicy prawego obojczyka. Zaczął przenosić się niżej. Zatoczył kilka kółek swoim narządem smaku wokół sutków Gerarda, a następnie powodził nosem po granicy, jaką wytyczały jego spodnie. Wiedział, że Way jest zniecierpliwiony. Postanowił jednak, że nie da mu od razu tego, czego pragnie i wrócił do pieszczenia jego warg. Ten od razu złapał go za rękę i poprowadził do sypialni, gdzie pchnął na łóżko, po czym usiadł na nim okrakiem. Szybko pozbył się jego koszulki i zaczął palcami pieścić sutki, schylając się w tym samym czasie i znów atakując usta. Frank po chwili intensywnych pieszczot, przewrócił ich tak, że tym razem to on był na górze. Położył się na nim, a następnie uniósł się lekko na przedramionach i zaczął rozpinać pasek jego spodni, a następnie zajął się guzikiem i suwakiem.
- Mmm Frankie... - zamruczał Gee i pewnie wsunął rękę pod jego spodnie i bokserki. Uśmiechnął się, czując, że chłopak jest już na niego gotowy, lecz i tak zaczął powoli jeździć palcami po jego członku.
Iero zamruczał cicho i kazał Gerardowi unieść biodra, tak by mógł ściągnąć z niego spodnie. Gdy już to zrobił, pozbawił go również bokserek i usiadł na jego brzuchu tak, by jego tyłek stykał się z penisem Waya.
- I co teraz mam zrobić koteczku, hm? - zapytał i przejechał się językiem po
swoich wargach.
- Bierz mnie, Frank - jęknął, przyciskając się do niego jeszcze bliżej. Wpił się gwałtownie w jego usta i przyspieszył ruchy dłoni.
Frank jęknął cicho. Czuł ogień szalejący w jego podbrzuszu. Postanowił jednak jeszcze chwilę się z nim podroczyć. Poruszał więc swoimi biodrami, w tył i w przód, tylko po to, żeby zdenerwować czarnowłosego.
- Frankie - warknął cicho i mocno zacisnął palce na jego ramieniu. Był już maksymalnie podniecony, a tylko ten mały, wredny brunet mógł mu z tym pomóc.
Iero uśmiechnął się grzesznie. Bardzo szybko zlazł z niego, po czym odwrócił na brzuch i nakazał unieść biodra. Przytulił się do jego pleców i zaczął składać na nich czułe pocałunki. Przejeżdżał paznokciami po jego bokach i od czasu do czasu przygryzał skórę, pozostawiając po sobie czerwone ślady.
- Bierz mnie, Frank - jęknął, przyciskając się do niego jeszcze bliżej. Wpił się gwałtownie w jego usta i przyspieszył ruchy dłoni.
Frank jęknął cicho. Czuł ogień szalejący w jego podbrzuszu. Postanowił jednak jeszcze chwilę się z nim podroczyć. Poruszał więc swoimi biodrami, w tył i w przód, tylko po to, żeby zdenerwować czarnowłosego.
- Frankie - warknął cicho i mocno zacisnął palce na jego ramieniu. Był już maksymalnie podniecony, a tylko ten mały, wredny brunet mógł mu z tym pomóc.
Iero uśmiechnął się grzesznie. Bardzo szybko zlazł z niego, po czym odwrócił na brzuch i nakazał unieść biodra. Przytulił się do jego pleców i zaczął składać na nich czułe pocałunki. Przejeżdżał paznokciami po jego bokach i od czasu do czasu przygryzał skórę, pozostawiając po sobie czerwone ślady.
- Czego pragniesz, Gee? - zapytał niskim, seksownym głosem.
- Weź mnie - wydyszał, wypinając się jeszcze bardziej. Wszystkie te pieszczoty przyprawiały go o zawroty głowy, a dobrze wiedział, że to dopiero początek. Zacisnął palce na pościeli i zagryzł dolną wargę. Iero zaśmiał się złowrogo i sprezentował mu mocnego klapsa, po czym zaczął wodzić po czerwonym miejscu opuszkami palców. Sięgnął do szafki nocnej i wyciągnął z niej tubkę nawilżacza.
Wycisnął sobie sporo na dłoń i rozmasował go w palcach. Rozchylił mocno pośladki Gerarda i zaczął naciskać na obszar wokół jego wejścia. Z jednej strony chciał uprzyjemnić brunetowi zbliżenie, przygotowując go na nie, a z drugiej strony chciał by ten był jeszcze bardziej zniecierpliwiony.
Frank lubił odwlekać przyjemność, a widok Gerarda, który kręcił się pod nim niespokojnie był dla niego niebywale podniecający.
- Weź mnie - wydyszał, wypinając się jeszcze bardziej. Wszystkie te pieszczoty przyprawiały go o zawroty głowy, a dobrze wiedział, że to dopiero początek. Zacisnął palce na pościeli i zagryzł dolną wargę. Iero zaśmiał się złowrogo i sprezentował mu mocnego klapsa, po czym zaczął wodzić po czerwonym miejscu opuszkami palców. Sięgnął do szafki nocnej i wyciągnął z niej tubkę nawilżacza.
Wycisnął sobie sporo na dłoń i rozmasował go w palcach. Rozchylił mocno pośladki Gerarda i zaczął naciskać na obszar wokół jego wejścia. Z jednej strony chciał uprzyjemnić brunetowi zbliżenie, przygotowując go na nie, a z drugiej strony chciał by ten był jeszcze bardziej zniecierpliwiony.
Frank lubił odwlekać przyjemność, a widok Gerarda, który kręcił się pod nim niespokojnie był dla niego niebywale podniecający.
- Zacznij wreszcie - warknął brunet i jeszcze bardziej się wypiął. Nie mógł się doczekać momentu, gdy Frank w niego wejdzie.
- Oj Gee... Chyba nie chcesz, żeby bolało - zaczął troskliwie i wsunął w niego dwa palce, po czym poruszał nimi.
- Nie obchodzi mnie to - prychnął i odwrócił głowę, by móc na niego spojrzeć.
Frank nachylił się nad nim i wpił się brutalnie w jego usta, a jednocześnie wyciągnął z niego palce i naparł na niego swoją sztywną męskością.
Oderwał się od jego warg: - Tak dobrze? - wydyszał.
- Idealnie - sapnął i wygiął się w łuk. Zacisnął palce na ręku Franka i utrzymywał z nim kontakt wzrokowy.
Iero znów go pocałował, tym razem był to jednak krótki buziak
- Gee, jesteś wspaniały, taki... ciasny - westchnął i zaczął się w nim wolno poruszać.
- Ach, Frankie...- jęknął dość głośno, po czym zacisnął szczęki. Iero dobrze wiedział jak się poruszać, by trafiać w jego czuły punkt.
Oddech bruneta przyśpieszył, tak samo jak ruchy, jakie wykonywały jego biodra. Znów zajął się plecami Gerarda, ocierał się o nie, gryzł i drapał. Po chwili jedna z jego dłoni zjechała niżej i zacisnęła się na penisie czarnowłosego.
- Frank! - krzyknął, gdy poczuł te wszystkie pieszczoty. Ich zbliżenie było bardzo intensywne, więc zbliżał się już do końca.
- Tak Gee... Krzycz, chcę słyszeć, jak ci dobrze - mówiąc to, jeszcze mocniej zacisnął dłoń na członku.
Way spełnił jego prośbę i wydawał z siebie coraz to głośniejsze dźwięki. W pewnym momencie wydarł się na całe gardło, po czym doszedł, spuszczając się w dłoń chłopaka. Frank wykonał jeszcze kilka mocnych pchnięć, przygryzł skórę na jego karku i sam doszedł w jego wnętrzu.
Po chwili wysunął się z niego i opadł na łóżku, pociągając Gerarda za sobą, tak, że głowa mężczyzny wylądowała na jego torsie, a on mógł objąć go ramieniem.
Przez chwilę uspokajali oddechy, a po kilku minutach z ust Iero wyrwało się krótkie; Kocham cię, brzmiało ono jednak tak czule, jak nigdy.
- Chyba powinniśmy wziąć prysznic - zaczął Frank i pogładził dłonią po policzku Gerarda - To nie koniec atrakcji, jakie zaplanowałem na dzisiejszy wieczór. Chociaż ta w sumie była nadprogramowa...
- Kocham cię - powiedział szczerze i zaśmiał się krótko. Pocałował go, po czym wstał z łóżka i chwycił jego rękę, po czym udali się do łazienki. Władowali się razem do kabiny prysznicowej, a Frank odkręcił kurek z ciepłą wodą. Gdy tylko gorące krople zderzyły się z ich ciałami, obaj jęknęli zadowoleni.
- Oj Gee... Chyba nie chcesz, żeby bolało - zaczął troskliwie i wsunął w niego dwa palce, po czym poruszał nimi.
- Nie obchodzi mnie to - prychnął i odwrócił głowę, by móc na niego spojrzeć.
Frank nachylił się nad nim i wpił się brutalnie w jego usta, a jednocześnie wyciągnął z niego palce i naparł na niego swoją sztywną męskością.
Oderwał się od jego warg: - Tak dobrze? - wydyszał.
- Idealnie - sapnął i wygiął się w łuk. Zacisnął palce na ręku Franka i utrzymywał z nim kontakt wzrokowy.
Iero znów go pocałował, tym razem był to jednak krótki buziak
- Gee, jesteś wspaniały, taki... ciasny - westchnął i zaczął się w nim wolno poruszać.
- Ach, Frankie...- jęknął dość głośno, po czym zacisnął szczęki. Iero dobrze wiedział jak się poruszać, by trafiać w jego czuły punkt.
Oddech bruneta przyśpieszył, tak samo jak ruchy, jakie wykonywały jego biodra. Znów zajął się plecami Gerarda, ocierał się o nie, gryzł i drapał. Po chwili jedna z jego dłoni zjechała niżej i zacisnęła się na penisie czarnowłosego.
- Frank! - krzyknął, gdy poczuł te wszystkie pieszczoty. Ich zbliżenie było bardzo intensywne, więc zbliżał się już do końca.
- Tak Gee... Krzycz, chcę słyszeć, jak ci dobrze - mówiąc to, jeszcze mocniej zacisnął dłoń na członku.
Way spełnił jego prośbę i wydawał z siebie coraz to głośniejsze dźwięki. W pewnym momencie wydarł się na całe gardło, po czym doszedł, spuszczając się w dłoń chłopaka. Frank wykonał jeszcze kilka mocnych pchnięć, przygryzł skórę na jego karku i sam doszedł w jego wnętrzu.
Po chwili wysunął się z niego i opadł na łóżku, pociągając Gerarda za sobą, tak, że głowa mężczyzny wylądowała na jego torsie, a on mógł objąć go ramieniem.
Przez chwilę uspokajali oddechy, a po kilku minutach z ust Iero wyrwało się krótkie; Kocham cię, brzmiało ono jednak tak czule, jak nigdy.
- Chyba powinniśmy wziąć prysznic - zaczął Frank i pogładził dłonią po policzku Gerarda - To nie koniec atrakcji, jakie zaplanowałem na dzisiejszy wieczór. Chociaż ta w sumie była nadprogramowa...
- Kocham cię - powiedział szczerze i zaśmiał się krótko. Pocałował go, po czym wstał z łóżka i chwycił jego rękę, po czym udali się do łazienki. Władowali się razem do kabiny prysznicowej, a Frank odkręcił kurek z ciepłą wodą. Gdy tylko gorące krople zderzyły się z ich ciałami, obaj jęknęli zadowoleni.
- Kocham cię Frankie - westchnął Gee i mocno się w niego wtulił, całując go po szyi.
- Gee, umyjesz mi plecki? - zapytał przymilnie Frank i sięgnął po gąbkę, którym nasączył cytrusowym żelem pod prysznic.
- Oczywiście - mruknął i zabrał się do roboty. Gładził jego ciało z początku delikatnie, lecz z czasem nabierał siły.
- Ooo tak. Tak dobrze, zjedź jeszcze troszeczkę niżej - zamruczał Frank.
Gee zjechał na jego pośladki i zaczął je masować. Odwrócił ku niemu głowę i mocno wpił się w ustami. Frank oddał pocałunek i wplótł palce w jego mokre od wody włosy.
- Czyżbyś chciał powtórkę z rozrywki? Ty mój niewyżyty szczeniaczku? - zapytał i uśmiechnął się grzesznie.
- Żeby to tylko jedną - syknął mu do ucha i przeniósł dłoń na członek chłopaka.
Frank odchylił głowę w tył, gdy tylko poczuł, że Gerard znów zaczął go stymulować.
- Oh... - jęknął i znów wpił się w jego wargi.
Gee zamruczał z aprobatą i namiętnie oddawał pocałunek.Dłonie Franka przeniosły się na tors Waya, gdzie szczególnym uwagę poświęciły jego sutkom. Iero czuł, że za chwilę będzie gotowy do kolejnej rundy. Way przygryzł delikatnie jego wargę, śmiejąc się uroczo. Przyspieszył ruchy dłoni.
Frank nachylił się nad jego uchem: - Odwróć się - zamruczał. Gerard od razu spełnił jego prośbę i wystawił się dla niego.
Iero chwycił jego biodra i wszedł w niego jednym, szybkim ruchem. Way był rozluźniony, na co wpłynęły wcześniejsze czynności, jak również i ciepła woda, w dalszym ciągu był jednak przyjemnie ciasny - dawał Frankowi mnóstwo przyjemności, dlatego ten tak strasznie uwielbiał w nim być.
- Ach tak... mocniej Frankie - jęknął, samemu się na niego nabijając. Oparł się dłońmi o ścianę i rozstawił szerzej nogi.
Brunet spełnił jego prośbę. Jego biodra wystrzeliły do przodu, a jego oddech przyśpieszył. Wszystkie mięśnie miał naprężone - wiedział, że jutro będzie obolały, ale nie przejmował się tym. Zaczął błądzić dłońmi po jego brzuchu, zapuszczając się coraz to niżej. Gerard jęczał coraz to głośniej. Czuł się niesamowicie, wiedząc że jest do drugi ich raz tego wieczora, więc będzie trwał znacznie dłużej.
Iero na oślep odszukał kurek z zimną wodą i odkręcił go, schładzając nieznacznie strumień, po czym znów go zakręcił. Bawił się tak nimi przez chwilę, aż w końcu pozostał przy gorącej wodzie.
- Frankie skup się na jednej rzeczy - burknął Gee i spuścił głowę w dół. Jego sapnięcia stawały się coraz głośniejsze.
Iero uśmiechnął się i przygryzł skórę na jego karku. Nie zaprzestawał ruchów biodrami, a jedna z jego dłoni przeniosła się niżej i zaczęła pieścić mosznę mężczyzny.
- Ooo tak - mruknął i złapał go za nadgarstek. Ledwo trzymał się na nogach, lecz ani myślał przestawiać.
Iero chciał, żeby Gerard doszedł przed nim, więc drugą ręką chwycił jego penisa i zaczął go intensywnie pieścić.
- Ach, Frank! - krzyknął i zaczął głośno jęczeć. Wystarczyło kilka minut, by doszedł, spuszczając się w jego dłoń.
Brunet nadal się w nim poruszał. Nagle do głowy wpadł mu pewien pomysł, wymagał on jednak od niego skupienia i kontroli, a był już tak blisko, że ledwo nad sobą panował. Czuł nadchodzącą falę spełnienia, a w momencie, gdy miał już skończyć, wyciągnął swojego członka z Gerarda i spuścił się na jego kształtny tyłek. Później mógł już jedynie podziwiać swoje dzieło, dysząc przy tym szaleńczo.
- Dawno tego nie robiłeś - mruknął, odwracając się do niego. Przejechał dłońmi po jego torsie i pocałował go wolno, lecz namiętnie.
Frank uśmiechnął się lekko.
- Teraz już naprawdę musimy się doprowadzić do porządku - rzekł w końcu, przerywając pocałunek - Bo zamkną nam wszystkie lokale w mieście.
- Zabierasz mnie gdzieś?-spytał, uśmiechając się uroczo i namydlając ciało swojego partnera.
- Yhm - zamruczał Frank i zabrał się za mycie swojego partnera.
- Dawno nigdzie nie wychodziliśmy, czas to zmienić.
- Podoba mi się to - odparł i spłukał ich ciała orzeźwiającą wodą.
Frank uśmiechnął się lekko.
- Teraz już naprawdę musimy się doprowadzić do porządku - rzekł w końcu, przerywając pocałunek - Bo zamkną nam wszystkie lokale w mieście.
- Zabierasz mnie gdzieś?-spytał, uśmiechając się uroczo i namydlając ciało swojego partnera.
- Yhm - zamruczał Frank i zabrał się za mycie swojego partnera.
- Dawno nigdzie nie wychodziliśmy, czas to zmienić.
- Podoba mi się to - odparł i spłukał ich ciała orzeźwiającą wodą.
Wyszli z kabiny, a Frank wytarł najpierw Gerarda, a potem sobie ręcznikiem.
- To zmykaj się ubierać - powiedział i klepnął go w tyłek.
- Mam się wystroić? - spytał, uśmiechając się uroczo. Pogładził go czule po policzku.
Frank zaśmiał się cicho; Tak, specjalnie dla mnie.
Gerard jeszcze szerzej się uśmiechnął i dał mu szybkiego buziaka. Pognał do sypialni, gdzie wyciągnął z szafy swój garnitur.
- To zmykaj się ubierać - powiedział i klepnął go w tyłek.
- Mam się wystroić? - spytał, uśmiechając się uroczo. Pogładził go czule po policzku.
Frank zaśmiał się cicho; Tak, specjalnie dla mnie.
Gerard jeszcze szerzej się uśmiechnął i dał mu szybkiego buziaka. Pognał do sypialni, gdzie wyciągnął z szafy swój garnitur.
Frank również pognał do garderoby i ubrał strój wieczorowy. Ruszył w kierunku
przedpokoju, gdzie już czekał gotowy na wyjście Gerard.
- To co kochanie,
idziemy? - zapytał i posłał mu ponętny uśmiech.
- Seksownie wyglądasz - przyznał Gee, mierząc go wzrokiem. Złapał Franka za rękę
i obaj wyszli z domu, po czym wsiedli do samochodu bruneta.
- Gdzie mnie zabierasz?- spytał Way, przejeżdżając palcem po jego udzie.
- Niespodzianka - powiedział Iero i uśmiechnął się tajemniczo. Czuł rękę Gerarda na swoim udzie, a ten niewielki gest niebywale go rozpraszał. Całą swoją siłą woli zmusił się do zignorowania tego szczegółu. Wcisnął pedał gazu być może odrobinę zbyt mocno, bo samochód ruszył z piskiem opon. Mknęli zatłoczonymi ulicami miasta i zatrzymali się przed jedną z najlepszych restauracji w mieście. - No i jesteśmy - oznajmił, po czym wysiadł z samochodu, a widząc, że jego partner przymierza się do otwarcia drzwi, ubiegł go w tej czynności.
- Frankie przecież tu jest cholernie drogo! - burknął, poprawiając odruchowo swój garnitur. Do tego miejsca przychodzili tylko porządni ludzie, w kreacjach za tysiące dolarów. Gerard nie czuł się tam dobrze, lecz nie chciał psuć pomysłu swojego chłopaka.
Iero przysunął się do niego: - Ciii... Kochanie - wyszeptał mu wprost do ucha, a widząc, że brunet zamierza coś jeszcze powiedzieć, zamknął mu usta pocałunkiem.
- Chodź ze mną - rzekł niskim głosem i chwycił jego dłoń, zmuszając go tym samym, by udali się w kierunku wejścia do lokalu.
W drzwiach przywitał ich lokaj, który zaprowadził ich do dwuosobowego stolika.
- Zabiję cię kiedyś! - syknął, lecz po chwili uśmiechnął się uroczo. Ścisnął jego dłoń na stole i pogładził ją kciukiem. Drugą ręką otworzył menu i aż otworzył buzię, gdy zobaczył ceny.
Frank widząc zakłopotanie mężczyzny, uśmiechnął się dyskretnie i sam zaczął przeglądać kartę dań. Po dłuższej chwili przy jego boku zjawił się ubrany w białą koszulę kelner i zapytał, czy może już odebrać zamówienie. Frank przytaknął i powiedział francuską nazwę dania, a widząc niepewność, malującą się na twarzy Gerarda, poprosił dwa razy o to samo. Na pytanie czy życzą sobie wino do kolacji, poprosił o półwytrawne czerwone - tak by pasowało do rodzaju mięsa. Ubrany odświętnie mężczyzna ukłonił się grzecznie i odszedł, zostawiając ich samych. Frank spojrzał na Gerarda i uśmiechnął się: - I jak ci się podoba początek naszego wspólnego wieczoru? - zapytał.
- To nie jest miejsce dla nas, Frankie - szepnął, śmiejąc się cicho. -Ale ty tu jesteś, więc mi się podoba - dodał, ściskając mocniej palce. Nie miał nawet pojęcia co brunet dla nich zamówił, lecz miał nadzieję, że będzie smaczne. Obserwował z zaciekawieniem ludzi siedzących w restauracji. W większości byli oni starsi i wręcz ociekali sporym majątkiem. Kiedy ich danie zostało przyniesione Gerard patrzył się na nie przez pięć długich minut, nie mając pojęcia jak się za nie zabrać. Wzniósł więc kieliszek do toastu, mając nadzieję, że alkohol pomoże mu odnaleźć się w sytuacji.
-Za nas - powiedział dumnie, uśmiechając się do Franka.
- Za nas - powtórzył Frank i upił łyk wytrawnego trunku. Smakowało wyjątkowo dobrze, aż sam się zdziwił, bo zazwyczaj drogie wina mu nie odpowiadały. Gdy już skończyli jeść i uregulowali rachunek, zostawiając gotówkę, opuścili lokal i udali się do pobliskiego parku. Iero uwielbiał to miejsce, szczególnie o późnych godzinach i chociaż większość osób uważało, że błądzenie jego alejkami w takich okolicznościach jest niebezpieczne, to brunet nic sobie z tego nie robił. Latarnie oświetlały ścieżki, a wiatr huczał między koronami drzew. Szli nieśpiesznie, trzymając się z ręce. Iero skradł Gerardowi całusa, a ten w odpowiedzi zaśmiał się uroczo. Po dłuższej chwili dotarli do miejsca, do którego zmierzali. W samym sercu parku znajdowało się niewielkiego jeziorko - teraz jego tafla skrzyła się srebrzyście w blasku księżyca. Frank nachylił się nad Gerardem: - I jak? Podoba ci się? - zapytał.
- Niespodzianka - powiedział Iero i uśmiechnął się tajemniczo. Czuł rękę Gerarda na swoim udzie, a ten niewielki gest niebywale go rozpraszał. Całą swoją siłą woli zmusił się do zignorowania tego szczegółu. Wcisnął pedał gazu być może odrobinę zbyt mocno, bo samochód ruszył z piskiem opon. Mknęli zatłoczonymi ulicami miasta i zatrzymali się przed jedną z najlepszych restauracji w mieście. - No i jesteśmy - oznajmił, po czym wysiadł z samochodu, a widząc, że jego partner przymierza się do otwarcia drzwi, ubiegł go w tej czynności.
- Frankie przecież tu jest cholernie drogo! - burknął, poprawiając odruchowo swój garnitur. Do tego miejsca przychodzili tylko porządni ludzie, w kreacjach za tysiące dolarów. Gerard nie czuł się tam dobrze, lecz nie chciał psuć pomysłu swojego chłopaka.
Iero przysunął się do niego: - Ciii... Kochanie - wyszeptał mu wprost do ucha, a widząc, że brunet zamierza coś jeszcze powiedzieć, zamknął mu usta pocałunkiem.
- Chodź ze mną - rzekł niskim głosem i chwycił jego dłoń, zmuszając go tym samym, by udali się w kierunku wejścia do lokalu.
W drzwiach przywitał ich lokaj, który zaprowadził ich do dwuosobowego stolika.
- Zabiję cię kiedyś! - syknął, lecz po chwili uśmiechnął się uroczo. Ścisnął jego dłoń na stole i pogładził ją kciukiem. Drugą ręką otworzył menu i aż otworzył buzię, gdy zobaczył ceny.
Frank widząc zakłopotanie mężczyzny, uśmiechnął się dyskretnie i sam zaczął przeglądać kartę dań. Po dłuższej chwili przy jego boku zjawił się ubrany w białą koszulę kelner i zapytał, czy może już odebrać zamówienie. Frank przytaknął i powiedział francuską nazwę dania, a widząc niepewność, malującą się na twarzy Gerarda, poprosił dwa razy o to samo. Na pytanie czy życzą sobie wino do kolacji, poprosił o półwytrawne czerwone - tak by pasowało do rodzaju mięsa. Ubrany odświętnie mężczyzna ukłonił się grzecznie i odszedł, zostawiając ich samych. Frank spojrzał na Gerarda i uśmiechnął się: - I jak ci się podoba początek naszego wspólnego wieczoru? - zapytał.
- To nie jest miejsce dla nas, Frankie - szepnął, śmiejąc się cicho. -Ale ty tu jesteś, więc mi się podoba - dodał, ściskając mocniej palce. Nie miał nawet pojęcia co brunet dla nich zamówił, lecz miał nadzieję, że będzie smaczne. Obserwował z zaciekawieniem ludzi siedzących w restauracji. W większości byli oni starsi i wręcz ociekali sporym majątkiem. Kiedy ich danie zostało przyniesione Gerard patrzył się na nie przez pięć długich minut, nie mając pojęcia jak się za nie zabrać. Wzniósł więc kieliszek do toastu, mając nadzieję, że alkohol pomoże mu odnaleźć się w sytuacji.
-Za nas - powiedział dumnie, uśmiechając się do Franka.
- Za nas - powtórzył Frank i upił łyk wytrawnego trunku. Smakowało wyjątkowo dobrze, aż sam się zdziwił, bo zazwyczaj drogie wina mu nie odpowiadały. Gdy już skończyli jeść i uregulowali rachunek, zostawiając gotówkę, opuścili lokal i udali się do pobliskiego parku. Iero uwielbiał to miejsce, szczególnie o późnych godzinach i chociaż większość osób uważało, że błądzenie jego alejkami w takich okolicznościach jest niebezpieczne, to brunet nic sobie z tego nie robił. Latarnie oświetlały ścieżki, a wiatr huczał między koronami drzew. Szli nieśpiesznie, trzymając się z ręce. Iero skradł Gerardowi całusa, a ten w odpowiedzi zaśmiał się uroczo. Po dłuższej chwili dotarli do miejsca, do którego zmierzali. W samym sercu parku znajdowało się niewielkiego jeziorko - teraz jego tafla skrzyła się srebrzyście w blasku księżyca. Frank nachylił się nad Gerardem: - I jak? Podoba ci się? - zapytał.
- Jak mogłoby mi się nie podobać? - zaśmiał się i pocałował
go czule, zarzucając mu ręce na szyję. Cieszył się, że Frank coś takiego dla
nich zorganizował, nawet jeśli wydali fortunę w restauracji, gdzie przy wyjściu
nawet kelner dziwnie na nich spojrzał. Liczyło się jednak tylko to, że spędzał
czas z mężczyzną, którego kochał nad życie. Pieścił czule jego wargi,
zachowując delikatność pocałunku, który przy towarzyszącej im scenerii wyglądał
jak kadr z jakiegoś filmu.
Frank gładził dłońmi jego plecy. Nie chciał przerywać tego pocałunku; podobała mu się ta subtelność - nie było to zaproszenie do seksu, a raczej świadectwo uczuć. Iero w końcu przerwał pieszczoty i pociągnął Gerarda w kierunku drzewa, stojącego dość blisko jeziorka. Siedli przy nim i plecami oparli się o jego pień. Brunet niemalże od razu objął Waya.
Gerard ufnie wtulił się w jego pierś i z radością zaciągał się zapachem chłopaka. Ich rozłąka była zbyt długa, więc musiał nadrobić wszelkie zaległości.
- Dziękuję Frankie - mruknął i pocałował go w policzek.
- Nie ma za co Gerry - Iero szepnął mu wprost do ucha. Może to te otoczenie, może to bliskość ukochanego, ale Frank nagle poczuł się naprawdę szczęśliwy. Tak, jak jeszcze nigdy wcześniej. Czyżby rozstanie pomogło mu, w jakiś sposób docenić obecność bruneta w jego życiu? Zapewne tak. Czuł się dobrze z myślą, że zawsze gdy będzie wracał do domu, tamten będzie na niego czekał. Na zawsze razem - pomyślał - Będziemy chronić się przed najgorszą z chorób tego świata; samotnością.
Frank gładził dłońmi jego plecy. Nie chciał przerywać tego pocałunku; podobała mu się ta subtelność - nie było to zaproszenie do seksu, a raczej świadectwo uczuć. Iero w końcu przerwał pieszczoty i pociągnął Gerarda w kierunku drzewa, stojącego dość blisko jeziorka. Siedli przy nim i plecami oparli się o jego pień. Brunet niemalże od razu objął Waya.
Gerard ufnie wtulił się w jego pierś i z radością zaciągał się zapachem chłopaka. Ich rozłąka była zbyt długa, więc musiał nadrobić wszelkie zaległości.
- Dziękuję Frankie - mruknął i pocałował go w policzek.
- Nie ma za co Gerry - Iero szepnął mu wprost do ucha. Może to te otoczenie, może to bliskość ukochanego, ale Frank nagle poczuł się naprawdę szczęśliwy. Tak, jak jeszcze nigdy wcześniej. Czyżby rozstanie pomogło mu, w jakiś sposób docenić obecność bruneta w jego życiu? Zapewne tak. Czuł się dobrze z myślą, że zawsze gdy będzie wracał do domu, tamten będzie na niego czekał. Na zawsze razem - pomyślał - Będziemy chronić się przed najgorszą z chorób tego świata; samotnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz